|
IZMAIR LYRICS
"Diathesis" (2005 Demo)
1. Spe³nione Dni 2. Lux Umbra Dei 3. Asphodel 4. Diathesis 5. In Nomine Noctis
1. Spe³nione Dni
SPE£NIONE DNI
Wychodzisz rano mówi¹c szeptem coś
Tak bym nie us³ysza³ nic
Potem wracasz razem z noc¹ i przytulasz siê
Tak bym nie pamiêta³ nic
Zostaw mnie
Mia³o byæ tak piêknie
Nie czujê nic
Poza nienawiści¹
Spe³ni³y siê moje dni
Skoñczy³y siê wielkie marzenia i sny
Na rêkach zanios³aś mnie na szczyt
Spe³nione dni
Odarte z kolorów marzenia i sny
Na szczycie szklanej góry p³on¹³ ogieñ
A teraz tam nie pali siê nic
Choæ osi¹gn¹³em to, co osi¹gn¹æ chcia³em
Codziennie swym uśmiechem dajesz nadziejê mi
Malujesz wyobraźniê i sny
Spe³ni³y siê moje dni
Ktoś z wnêtrza marzenia wyssa³ mi
Upojenie znajdujê w blasku gasn¹cych dni
Uśmiechem swym znów mnie czarujesz
Przywracasz marzenia, wyobraźniê i sny
Kocham ciê, kocham jak nigdy nie kocha³em
Kochasz mnie? Tak jak tego chcia³em?
2. Lux Umbra Dei
LUX UMBRA DEI
Skrzyd³a zaklête w bursztyn
Z oczu znikn¹³ cieñ
Tak bardzo chcia³em byæ anio³em
Zrodzony na cmentarzu
Pośród cieni i mgie³
Klejnot twardy jak diament
Cenny skarb olśniewaj¹cy jak brylant
Wzgardzony kamieñ
Przeznaczenia cieñ
S³oñce jest okiem Boga
A świat³o jego cieniem
Nikt nie spodziewa³ siê twego istnienia
Spad³eś jak grom z jasnego nieba
Otwieraj¹c oczy na drobne sprawy
Sztuczki, sekrety - marne wspomnienia
Powy¿ej mej codziennej egzystencji
Wznios³eś me cia³o i duszê w niebiosa
Per³y, brylanty, cenne diamenty
I ze zgliszcz
Odrodzê siê
Ze zdwojon¹ si³¹
Uderzê
Zobaczysz moj¹ twarz
Zobaczysz mnie
S³yszê oddech Boga
Świat³ośæ oślepia mnie
Tak bardzo chcia³em byæ anio³em
To on nie chcia³ mnie!
Id¹c drog¹ us³an¹ tysi¹cem ró¿
Krwawym szlakiem bez powortu
Nie patrzê wstecz, nie odwracam siê ju¿
Chcê dojśæ do celu - nikt nie powstrzyma mnie
Chcê dojśæ do celu - świat³o poprowadzi mnie
Zatapiam siê w cieñ zapomnienia
Nikt ju¿ nie ujrzy mnie
3. Asphodel
ASPHODEL
Stoisz
Wokó³ twego spetryfikowanego cia³a
Świece tañcz¹ p³omieni tchnieniem
Prastara ksiêga zaplamiona krwi¹
Jak wino czerwonym atramentem
Dni twego ¿cyia zapisane w niej s¹
Apokaliptyczne wizje
Strachem oblepione
Tañcz¹
Nad cia³a popio³em
¯adny cia³a
¯adny krwi
Twarz blada
D³ugie k³y
Cokolwiek siê stanie
Drzemi¹cy w nas strach
Wybuchnie i tak
Stojê
Obrazy pêdz¹ jak szalone
Trzynasta wybi³a godzina
Prastary zegar przywo³uje nas
Dźwiêkiem dzwonów, jak zza światów
Bia³e kwiaty, sine usta, szorstki smak
Tak, tak to nasz krew
To ona po³¹czy³a nas
Odt¹d bêdziemy razem
Przed nami d³uga droga
Droga bez koñca
Najg³ośniejszych dzwonów ton
Nie zbudzi nas z tego snu
4. Diathesis
DIATHESIS
£zy szczêścia zdobi¹ uśmiech twarzy twej
Ani kropli smutku
Szklane ściany omywane ch³odn¹ wod¹
W s³oñcu lśni¹ jak diamentowe skrzyd³a anio³ów
S³odki śpiew, zakwit³y kwiaty mi³ości
Pe³nia szczêścia, marzenia spe³nione...
Drzemi¹cy w tobie strach
Pod mi³ości postaci¹ szlachetn¹
W drodze powrotnej umieraj¹ puste s³owa
Zawala siê świat
Gasn¹ wszystkie twoje s³oñca
Ponure kosmyki suchej trawy
Twoje w³osy
5. In Nomine Noctis
|
|