|
FURIA LYRICS
"Martwa Polska Jesie�" (2007)
1. Nade Mn± Mg³a 2. Dzieñ Czarny, Noc Czarna 3. Krew w Kolorze Bursztynu 4. ¦lepych Dzieñ 5. Na Swym Ciele Historiê M± Piszê 6. Idzie Zima
1. Nade Mn± Mg³a
Le¿ê tam pod deszczem,
W krzy¿ ramiona z cia³em uk³adam,
Pode mn± ³o¿e szeleszcze,
Z ptaków figury do lotu siê sk³adam...
Krzyki donios³e o niebo wrzucam,
Nie wiem o co, lecz z przyjemno¶ci±,
Ale nawet drzazgi nie w³o¿ê tam echem
W mur szary niezm±cony ludzko¶ci±...
Nade mn± mg³a tu¿ na sercu siê k³adzie,
Gêst± trupi± biel± ¿ycia wype³nia,
Cz³onki zrodzone me lekko¶ci± wiedzie
I do lotu nad górami unosi...
I wnet oczy otwarte ze ¿ó³k³ymi li¶æmi
Martwymi loty moje podniebne równaj±,
Z ziemi± znów jedno¶ci± staj± siê ko¶ci,
Zapadam siê by znów byæ pocz±tków krain±...
Wracam...
2. Dzieñ Czarny, Noc Czarna
Pó³mrok, czerñ, szary ¶piew,
Sp³ywa dzieñ, kr±¿y krew.
Blady ¶wit, w p³ucach mg³a,
Ziemi kwiat – ¶mierci znak.
Gdy pchniêty czas okrêgi zacz±³ toczyæ,
Kiedy oddech s³aby z wiatrem porwa³,
A o otwart± d³oñ uderzyæ nie ¶mia³
By³o tak, jak chcia³, w blasku dnia.
Dzieñ wtedy nie wsta³...
To noc go tam unios³a
G³êbiej w ¿yciu zmoczona,
Intensywniej ¶mierdz±ca...
On czarny,
Tchnieniem ka¿dym kolejnym
Przenika³ okrêgu krwi wstêgi,
Ona czarna
Biel± ciep³± wybra³a ¿ycie w jednym i ¶mieræ...
P³ynie czas, wilgoæ trwa,
¯ycia blask cicho gra.
Tyle lat, siebie wrak,
Ziemi kwiat – ¶mierci znak
3. Krew w Kolorze Bursztynu
¯ycia w przesz³o¶ci zastane
Karmi± siê chwil± zamkniêcia oczu
Z szelestem li¶ci sny rysowane
Które nigdy wy¶nione nie bêd±.
Obietnica uniesionych powiek,
To czerñ nieba burzy b³yskiem tkana.
Spójrz w dó³! Ziemia piêknem umar³ym,
Ogniem bez ¿aru us³ana.
A krew w kolorze bursztynu...
A ogieñ w kolorze bursztynu...
Tworzenie piêknego zacz±tku genialnego upadku
Krwi± szyje ziemiê, cia³o ide± rozpruje,
Goi rany my¶li, sta³a obietnic± najpiêkniejszej samotni.
A krew w kolorze bursztynu...
Gêste mg³± powietrze od krzyku, szeptu,
Oddechu g³êbokiego, s³ów pe³nych si³y,
Choæ z ust bez u¶miechu zrodzone.
Rysujê linie papilarne,
Których nie zmyj± trzy pory roku.
A mg³a w kolorze bursztynu...
4. ¦lepych Dzieñ
Cia³a ich go³ymi rêkami otworzyæ,
D³onie i ramiona w ich wnêtrza utopiæ,
Têtni±ce ¿ywot sieci z nich wyszarpaæ
I prawo¶ci tych zawi³o¶æ rwaniem rozpl±taæ.
Cia³a ich z³amane ca³± si³± rzuciæ
I twarze w ziemiê ja³ow± posadziæ,
A ¶lin± od ksi±g wiecznych ¿ó³t± ich ochrzciæ,
J± z morzem ich krwi w nowy ¶wiat zmieniæ.
Morzem nieskoñczonym do nik±d p³yn±æ,
G³ód trupem wci±¿ nowym, ¶wie¿ym zastêpowaæ
Kropl± szar± szaleñstwem p³yn±c± poiæ
I ze wzgard± s³oñcem nieskuszon± konaæ!
5. Na Swym Ciele Historiê M± Piszê
W bladej skórze bursztynowe topiê ostrze,
Bia³ym okiem za p³ynnym ruchem swym wiodê,
Brudne, ¿arem jasnym nie pali a rozedrze
Z ¿ycia ju¿ gnij±cego jedn± chocia¿ kroplê.
D¼wiêki...
Dzwony...
To usta przera¿one,
Krzyki nieme...
Cienie...
I blaski...
To oczy strachu...
Chaosu szczeliny...
Nie by³o mnie tu... jestem... nie bêdzie...
Literami czerwonymi na czystej niegdy¶ karcie
Prawa i przykazania swe na bycia czas k³adê,
By z cia³em martwym w ziemiê uderzy³y
W proch mia¿d¿±c kolejn± fa³szyw± ksiêgê!
Przesz³o¶ci i przysz³o¶ci ¶lepiec nie widzi,
Co sam oczy wydrapa³, czy w ³onie matki straci³,
Tylko na ciele swym historiê m± piszê
By ³atwiej zamkn±æ by³o kolejn± fa³szyw± ksiêgê!
6. Idzie Zima
P³aty skóry od cia³a swego odrywam. Rzucam.
¯ó³æ. Idzie zima.
Ostatnie krople deszczu milczeniem ¿y³a oplata.
Czerwieñ. Idzie zima.
Ko¶ci me z³amane ciskam. I wiatrem tañcz±.
Biel. Idzie zima.
Blado¶æ twarzy mojej w biel siê zmienia.
Czerñ. Idzie zima.
Przed cisz± wieczn± spokoju chwila.
Idzie martwa polska zima!
|
|