|
EVIL LYRICS
"DEMOnPUNK" (2002 Demo)
1. Oto s³owo bo¿e... 2. Samokontrola 3. Gro¼ba 4. Szczur 5. ¯reæ 6. Marazm Tv 7. A.C.A.B.- 555 8. ¦mieræ, zag³ada, zniszczenie 9. Scenowe elity 10. M¶ciciel 11. D.I.Y.
1. Oto s³owo bo¿e...
OTO S£OWO BO¯E...
Ziemia nie jest moj± matk±
Ona jest tylko moim ¿ywicielem
Jestem paso¿ytem ss±cym Jej soki
Nowotworem tocz±cym Jej trzewia
Totalna exploatacja, globalne zniszczenie
Gatunek paso¿ytów, do których przynale¿ê
Udusi "Wasz± Matkê", zapierdoli tê planetê
Zabijê J± i zdechnê - a nie chcê umieraæ
Jestem renegatem - co zrobiæ aby przetrwaæ
Zdajê sobie sprawê - nie ma zbyt wielkich szans
Problem przeludnienia, zbyt wysoki przyrost
Zbyt du¿o paso¿ytów, zbyt wielka degradacja
Nadmierna konsumpcja, wyczerpanie zasobów
Efekt cieplarniany, wzrost poziomu wód
Zniszczone ekosystemy, klimatyczne zmiany
Wojny o surowce, nuklearna gro¼ba
Skrzywiona natura, Ziemia broni siê.
Id¼cie i czyñcie sobie Ziemiê poddan±...
...Oto s³owo Bo¿e
Ofiara spe³niona!!!
2. Samokontrola
SAMOKONTROLA
Nie mów mi - jak powinienem siê zachowaæ
Nie mów mi - jak mam wygl±daæ
Nie narzucaj mi swoich pogl±dów
Nie pouczaj mnie - mam swoje zdanie
Mam w dupie wasze normy, jebane konwenanse
Mam przecie¿ swój rozum i potrafiê go u¿ywaæ
My¶lê samodzielnie, sam kierujê swoim ¿yciem
Nie potrzeba mi podszeptów wielkiego brata
Wiêc nie mów mi co bêdzie dla mnie lepsze
Nie krytykuj mnie, wszystkich moich dzia³añ
"Ca³kowita kontrola, totalna unifikacja"
Zaczyna siê w szkole, niewinne szykany
Jak najszybciej usun±æ przejawy inno¶ci
Wyró¿nij siê z t³umu, zobaczysz o czym mówiê
"Pedagodzy postaraj± siê umiliæ ci ¿ycie"
Potem szukasz pracy z twoim "g³upim" wygl±dem
- Zadzwonimy pó¼niej - pierdolony pajacu
Presja rodziny, nieprzychylno¶æ otoczenia
Pijani memele atakuj±cy na ulicy
Indywidualizm od zawsze zagra¿a³ systemowi
Najlepiej wiêc go zmia¿d¿yæ ju¿ u samego pocz±tku
By¶ nigdy nie stan±³ na drodze kolosów
Moloch system obawia siê ciebie
Pêtla siê zaciska, mechanizm dzia³a sprawnie
Czy wiesz ju¿ ¿e jeste¶ marnym py³em
Czy ju¿ wiesz, ¿e jeste¶ niewolnikiem
Czy umiesz ju¿ pe³zaæ na czworakach
Czy potrafisz kontrolowaæ siê sam
3. Gro¼ba
GRO¬BA
"Jestem twoim szefem, wiêc powiniene¶ mnie szanowaæ
Przecie¿ dajê tobie pracê, to ja dajê tobie chleb"
Zapamiêtaj bezczelny kutasie, na szacunek trzeba zas³u¿yæ
Szacunku nie mo¿na kupiæ, tym bardziej za resztki ze sto³u
Kapitalistyczna ¶winio, przecie¿ ¿yjesz z mojej pracy
To ja ciebie utrzymujê, "to ja dajê tobie chleb"
Korzystaj±c z wysokiego bezrobocia
P³acisz minimalne stawki
Masz w dupie pracownicze prawa, ³amiesz je kiedy chcesz
Usprawiedliwiasz wszystko zyskiem, liczy siê twoja kasa
Kiedy ty op³ywasz w luksusie, robolom nie starcza na ¿ycie
Eugenika, darwinizm do tego wci±¿ zmierzasz, ci±gle o tym marzysz
"- Ka¿dy twój pracownik, pieprzonym niewolnikiem
gotowy zrobiæ wszystko, na twój ka¿dy znak
poni¿yæ, molestowaæ, wykorzystaæ i wyrzuciæ"
– To twój diabelski plan, pazerny paso¿ycie
Nie mo¿emy dopu¶ciæ do tego, by chamy maj±ce kasê
W swym kurestwie byli bezkarni, oni musz± zacz±æ siê baæ!
Wiêc wszystkie moje gesty - to gro¼ba!
Wszystkie me spojrzenia - to gro¼ba!
Wszystkie moje s³owa - to gro¼ba!
Zawsze mog±ca przej¶æ w czyn!
4. Szczur
SZCZUR
Chyba najgorszy dzieñ, w mym okropnym, skurwia³ym ¿yciu
Najd³u¿sze godziny, które siê wlok±, i wcale nie chc± skoñczyæ siê
Nienawi¶æ ¶ci¶niêta, w piê¶ciach zbiela³ych bez krwi
Która uderza do g³owy, czerwon± p³acht± przes³ania mój wzrok
O¶lepiaj±ce ¶wiat³o prosto w twarz
Podbite oczy, obrzêk³e wargi
Kajdanki zaci¶niête na spuchniêtych przegubach
Znów te same pytania, wci±¿ te same ryje
Pierdolone ¶winie, nie liczcie nawet na to
Nigdy nie sprzedam nikogo, takie s± zasady
¯adne wasze próby nie dadz± rezultatów
Nie z³amiecie mnie, nie bêdê kapowaæ
Milczenie jest z³otem, czy znasz to przys³owie
Wzajemne zaufanie na tym siê opiera, takie s± zasady
I nic ich nie zmieni, nie ma ¿adnych szans
A ty kurwo donosisz, rozpierdalasz wszystko, wszyscy s± podejrzliwi
Nigdy nie zrozumiesz, co to zaufanie
Zawsze siê martwi³e¶, tylko o siebie egoisto
Pierdolony szczur w naszym ¶rodowisku
Jebany konfidencie masz ju¿ rozjebany ³eb!!
Nie z³amiecie mnie!!!
Nigdy!!!
5. ¯reæ
¯REÆ
Rasa panów w drogich samochodach, w szklanych biurowcach
Pilnie strze¿onych domach, u¶miechniête pokolenie sukcesu
Powtarzaj±ce mantry kapitalizmu
Niech bêd± b³ogos³awione supermarkety
I przenaj¶wiêtszy wolny rynek, pokolenie sukcesu
Dzieci spe³niaj±ce sny, swoich pazernych rodziców
Ze¿reæ wiêcej ni¿ jeste¶ w stanie!
Ka¿dej godziny rodzi siê dziecko
Które na pewno bêdzie g³odowaæ
Na ca³ym ¶wiecie jest dosyæ jedzenia
By przy sprawiedliwym podziale wy¿ywiæ wszystkich
Ze¿reæ wiêcej ni¿ jeste¶ w stanie
Bogata pó³noc, chciwe korporacje
Wykupuj± zbo¿e z trzeciego ¶wiata
Aby nimi karmiæ swoje pazerne zwierzêta
By ¶winie w biurowcach zwiêksza³y profity
Wy musicie karmiæ swe ¿ar³oczne ¶winie
Wy musicie tuczyæ swoje chciwe krowy
Aby móc wpierdalaæ kochane hamburgery
Aby móc ¿reæ swoje kochane miêso
By wiêcej ¿reæ!!
Konsumowaæ, mieæ wiêcej za wszelk± cenê
Niepotrzebnych przedmiotów, fetyszy bogactwa
Konsumowaæ mieæ wiêcej za wszelk± cenê
Chêæ posiadania, dyktowana chciwo¶ci±
Perwersyjna przyjemno¶æ nieustannego kupowania
Ze¿reæ wiêcej ni¿ jeste¶ w stanie!
Egoizm zach³anno¶æ, nienasycona pazerno¶æ
Niezaspokojona chciwo¶æ, nienaturalna ¿ar³oczno¶æ
Stworzyli¶cie now± wiarê, kult konsumpcji
Wasz bóg konsumuje przede wszystkim swego wyznawcê
6. Marazm Tv
MARAZM TV
Siedzisz w fotelu obstawiony ¿arciem
Niewidzialnym ³añcuchem przytwierdzony do ekranu
Najmniejsz± czê¶ci±, ca³ym cia³em
Ch³oniesz gówno które z niego wyp³ywa
P³acisz za to niema³± cenê
Wyssany z energii i chêci dzia³ania
Bezwiednie zmieniasz pilotem kana³
Ju¿ teraz nie musisz siê w nic anga¿owaæ
Nie musisz ¿yæ w realnym ¶wiecie
Pe³nym biedy, kurestwa i wojen
Ca³ego gówna, które naprawdê boli
Bezbolesne emocje zapewni± teleturnieje
Seriale, sport, reality shows
Wszystko masz teraz pod kontrol±
Przecie¿ to ty trzymasz w rêku pilota
Wreszcie samodzielnie podejmujesz decyzjê
Przecie¿ to ty trzymasz w rêku pilota
Twoje uczucia s± takie przyziemne
Najgorzej, ¿e one naprawdê bol±
Beznadziejna apatia, ca³kowite odrêtwienie
Lenistwo i strach, introwersja
Otrz±¶nij siê i zobacz prawdziwe ¿ycie
¯yjesz we ¶nie dajesz siê oszukiwaæ
Karmiony propagand±, popadasz w marazm
Otrz±¶nij siê i zobacz prawdziwy ¶wiat!
7. A.C.A.B.- 555
A.C.A.B - 555
Czy widz±c gliniarzy, czujesz siê bezpieczny
Gdy poddaj± ciê kontroli, czy nie czujesz zagro¿enia
Brak obawy przed kar±, chamstwo i agresja
Pod os³on± munduru, czuj± siê niemal zupe³nie bezkarni
Wiêc uwa¿aj na swoje plecy, mo¿esz zostaæ postrzelony
Przecie¿ znowu zwiêkszono uprawnienia dla jebanej policji
Jeszcze wiêcej policyjnych programów
Telewizja pomo¿e ich polubiæ
Wci±¿ nowe spektakularne akcje
Przestêpczy ¶wiat, jak zawsze znokautowany
Stwórzcie nowe ormo - stra¿ obywatelsk±
Zaufajcie policji, zacznijcie wreszcie kurwa donosiæ!
Têp chuligañstwo, wandalizm, wspó³pracuj z dzielnicowym
B±d¼ ich uszami i oczami, i zacznijcie wreszcie kurwa donosiæ!
Nadesz³y nowe czasy, lecz nic siê nie zmienia
Chêtnie daj± siê korumpowaæ mafii
Dbaj± tylko o ochronê w³adzy
W dupie maj± twoje bezpieczeñstwo
Najwa¿niejsza jest kasa zci±gniêta z podatków
Zabezpieczenie swoich prywatnych interesów
Inwigilacja politycznych przeciwników
T³umienie niepokojów spo³ecznych
A ty g³upku wci±¿ im nie ufasz
A ty g³upku wci±¿ im wierzysz
Ja nigdy!!!
8. ¦mieræ, zag³ada, zniszczenie
¦MIERÆ, ZAG£ADA, ZNISZCZENIE
"Moja rêka - zbrukana kurwa
Kontaktami tak odra¿aj±cymi
W¶lizguje siê co dzieñ, do rêki morderców
Ksiê¿y, glin, ludzi w³adzy"
Przyniesie wszystkim Wam skurwiele ¶mieræ
Zag³adê, zniszczenie, ¶mieræ
Zarozumiali g³upcy zrobili¶cie b³±d, zaufali¶cie mi, oszuka³em was
My¶leli¶cie, ¿e z³amali¶cie mnie, lecz ja tylko siê przyczai³em
Ugi±³em kark, choæ nie by³o to ³atwe
Lecz krew we mnie wci±¿ siê gotuje
Po tych wszystkich ¶wiñstwach, które nam zrobili¶cie
Mo¿ecie siê spodziewaæ, tylko strza³u w ³eb
Nadejdzie dzieñ wyrównania rachunków
Drzewa siê ugn± od ciê¿aru mundurowych
Najwy¿si urzêdnicy nie ujd± kuli
Rz±d na strzêpy rozerwie t³um
Za wszystkie poni¿enia, wpierdalanie siê w ¿ycie
Nie ominie was kara, mo¿ecie byæ pewni
Dzieñ zemsty nadchodzi i jest coraz bli¿szy
Z ka¿d± godzin± wzrasta nasz gniew
Trupy! Wisielcy! Pogromy! Egzekucje!
Obudzi³em siê spocony, to znów ten sen
Cholerna przemoc rozpierdala mi ³eb
Narasta we mnie w¶ciek³o¶æ, nie mogê jej okie³znaæ
Nie mogê jej ulec, nie mogê siê jej poddaæ
Wiem, ¿e taka jatka to nie jest rozwi±zanie
Móg³bym podaæ wtedy tym skurwielom d³oñ
Rêkê, jak kurwa zbrukan±, w¶lizguj±c± siê co dzieñ
Do ³ó¿ka bogaczy - to koszmar na jawie
¦mieræ! Zag³ada! Zniszczenie! ¦mieræ!!!
9. Scenowe elity
SCENOWE ELITY
Stworzyli¶cie elity, by wybiæ siê nad t³um
Czujecie siê lepsi, od t³uszczy bez twarzy
Tworzycie podzia³y, zadufani w sobie
Nie chcecie zrozumieæ, nigdy "drugiej strony"
"Scenowe elity" kreuj± podzia³y
Ma³ostkowi snobi szukaj±cy ró¿nic
Scenowi dzia³acze, szowinistyczne ziny
Ortodoksyjni piewcy jedynie s³usznej drogi
Zapatrzeni w siebie, adoratorzy swych kopii
Nie tolerujecie ró¿norodno¶ci!
"Przecie¿ tylko ja jestem zajebisty"!
Zjednoczeni - silni, czy trudno to zrozumieæ
Silni - niebezpieczni, system musi dzia³aæ!
Pok³óæcie siê bardziej, stwórzcie wiêcej podzia³ów
Zadowolcie system, stañcie siê bezpieczni!
Zjednoczeni - silni, czy trudno to zrozumieæ
Silni - niebezpieczni, system musi dzia³aæ!
Poró¿niæ - podzieliæ, sk³óciæ - rozdrobniæ, rozbiæ - os³abiæ
Pok³óæcie siê bardziej, stwórzcie wiêcej podzia³ów
Zadowolcie system, stañcie siê bezpieczni!
Ruch muzyczno-odzie¿owy, o to przecie¿ chodzi
"Przemielimy Was na kasê"
Musimy wspó³pracowaæ, tyle nas ³±czy
Zjednoczona scena - zjednoczona scena
W jedno¶ci tkwi si³a i to ich przera¿a
Oddolne dzia³ania, utrata kontroli
Zal±¿ek rewolty, zal±¿ek zwyciêstwa
Zjednoczeni, silni czy trudno to zrozumieæ
Nie damy siê podzieliæ - rozpierdolimy system
10. M¶ciciel
M¦CICIEL
Ponury ¿niwiarz, posêpny kosiarz
Smutny m¶ciciel, parali¿uje spojrzeniem
Nie mo¿esz przed nim uciec
Zabija twój sen, morduje odpoczynek
Najpierw ¿ebrzesz o pracê, potem trafia ciê szlag
Dajesz siê wykorzystywaæ, ze strachu przed jej strat±
Pazerni dorobkiewicze, wchodz± nam na g³owê
Korzystaj±c z koniunktury, maj± ciê za szmatê
Bêdê twoim koszmarem, przekleñstwem i kl±tw±
Bêdê astm± kradn±c± ci powietrze
Bêdê twoj± chorob±, z³o¶liwym nowotworem
W koñcu zginiesz z moich r±k
Sta³o siê, to co musia³o siê staæ!
Le¿ysz w swoim biurze, sk±pany we krwi
Nikt ci nie pomo¿e, nie zas³u¿y³e¶ na to
Przez ca³e swoje ¿ycie liczy³e¶ tylko kasê
Nie pomog³e¶ nikomu, gdy nie mia³e¶ interesu
Lecz chêtnie, gdy siê da³o wykorzysta³e¶, oszuka³e¶
Nadszed³ dzieñ zap³aty, zdychasz ¶winio w samotno¶ci!
Zabij swojego szefa - wykonaj wyrok!
Smutnymi m¶cicielami jeste¶my w³a¶nie my!
11. D.I.Y.
D.I.Y.
To my tworzymy scenê, bez nas ona nie istnieje
By nadal mog³a ¿yæ, musisz w niej uczestniczyæ
Musisz dawaæ z siebie to, co masz najlepszego
Zastrzyk twej energii napêdza ten organizm
Gdy tylko konsumujesz, rozpieprzasz ca³y uk³ad
Aktywna obecno¶æ jest tutaj niezbêdna
Nie musisz uczestniczyæ we wszystkich dzia³aniach
Nie musisz siê totalnie anga¿owaæ politycznie
Nie musisz siê braæ za to czego nie czujesz
Nie musisz robiæ tego, czego nie potrafisz
Ka¿dy robi to, co najlepiej potrafi
Wci±¿ krytykujesz siedz±c bezczynnie
Ide± sceny jest "zrób to sam"
Rusz dupê i przestañ wreszcie narzekaæ
Ka¿dy robi to co potrafi
Ka¿dy robi to co czuje
Ka¿dy robi, to co potrafi
Konsumpcyjny styl ¿ycia przenosisz na grunt sceny
P³acisz i wymagasz nie rozumiesz z tego nic
Krytykanctwo i bierno¶æ doprowadzi do agonii
Zabijasz scenê, bezmy¶lny g³upcze
Je¶li tego nie zmienisz, to stracisz szansê
Mo¿e jedn± w ¿yciu, by zrobiæ co¶ dla innych
Mo¿e jedn± w ¿yciu, by daæ co¶ od siebie...
|
|